TransInfo

Jak ratować w czasie pandemii? Zawsze udzielać pierwszej pomocy? Radzi ratownik medyczny

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty
|

31.07.2020

Z przeprowadzonych wśród kierowców badań wynika, że tylko 16 proc. z nich podjęłoby się przeprowadzenia pierwszej pomocy na miejscu zdarzenia drogowego. Obawy przed ratowaniem wzrosły wraz z wybuchem pandemii. Co o obowiązkach świadków wypadku mówi doświadczony ratownik medyczny?

Mogę niestety tylko potwierdzić te statystyki. W ogólnym ujęciu świadkowie zdarzenia nie udzielają pierwszej pomocy w stopniu, w jakim powinni to robić. Co gorsza, często nie udzielają jej wcale. Jako świadkowie zdarzenia niestety nie „kupujemy” tego cennego czasu dla poszkodowanego, tych kilku czy kilkunastu minut do przyjazdu służb ratunkowych – zauważa Grzegorz Zmuda, od blisko dekady związany z medycyną ratunkową, instruktor Europejskiej Rady Resuscytacji i szkoleniowiec w projekcie “Gotowi do ratowania”.

Jak tłumaczy, przyczyną takiego stanu rzeczy jest przede wszystkim niedostateczna edukacja.

W krajach zachodnich ilość godzin poświęcanych na naukę pierwszej pomocy jest kilkukrotnie wyższa w skali tygodnia niż w Polsce w skali miesiąca – wskazuje.

Dodaje przy tym, że niejednokrotnie na drodze pomaganiu stoi strach. Po pierwsze, ten przed zaszkodzeniem poszkodowanemu.

Te obawy są jednak bezzasadne – nie da się przecież zaszkodzić bardziej komuś, kto nie oddycha, a jego serce nie bije i umiera – zapewnia ratownik w rozmowie z Fundacją Truckers Life.

Jak ratować podczas pandemii?

W ostatnim czasie dodatkowo wzrosły obawy o własne bezpieczeństwo, z uwagi na pandemię. Media donosiły o sytuacjach, w których świadkowie bali się nawet podejść do poszkodowanego, bojąc się zakażeniem koronawirusem. Tymczasem ratownik uspokaja – ratować w dalszym ciągu można, bez obawy o własne zdrowie. Oczywiście pod kilkoma warunkami.

W dobie pandemii związanej z koronawirusem obowiązują nas nieco inne – zmienione – zasady udzielania pierwszej pomocy – potwierdza ratownik przypominając, że w kwietniu 2020 roku Europejska Rada Resuscytacji wydała „nakładkę” na obowiązujące od 2015 roku wytyczne, właśnie ze względu na pojawienie się pandemii.
Zgodnie z nimi, nie udrażnia się już dróg oddechowych za pomocą rękoczynu czoło-żuchwa, oraz nie zbliża twarzy do ust i nosa poszkodowanego, by sprawdzić oddech.

Oceny oddechu dokonujemy tylko i wyłącznie poprzez obserwację ruchów klatki piersiowej poszkodowanego – tłumaczy Grzegorz Zmuda dodając, że w ciągu dziesięciu sekund powinniśmy zaobserwować u poszkodowanego minimum dwa oddechy.

Fot. Materiały prasowe

Odstąpiono również od konieczności wykonywania oddechów zastępczych.

Uciskamy klatkę piersiową poszkodowanego – szybko i mocno – i nie prowadzimy wentylacji zastępczej tzw. „usta-usta” nawet, jeżeli posiadamy maskę do RKO np. typu „pocket mask” i jesteśmy do tego przeszkoleni – tłumaczy ratownik. – Dodatkowo zasłaniamy usta i twarz poszkodowanego jeszcze przed przystąpieniem do uciśnięć klatki piersiowej. Zasłonięcie twarzy poszkodowanego gazą lub maseczką jednorazową zminimalizuje ilość wydobywanego się aerozolu z ust poszkodowanego.

Konieczne jest również stosowanie środków zabezpieczających przed zakażeniem. Ratujący powinien więc sięgać po rękawiczki, maski, przyłbice, gogle itp.

Po skończonych działaniach dezynfekujemy ręce, pierzemy ubrania oraz zgłaszamy się telefonicznie do najbliższego oddziału sanepidu – dodaje ratownik.

Radzi również, by podczas ratowania dotykać “tylko tego, co jest absolutnie niezbędne, pamiętając, że zarówno poszkodowany jak i wszystkie powierzchnie wokół niego mogą być zanieczyszczone przez wirusa”.

Jeśli poszkodowany reaguje i jest w stanie wykonywać polecenia dotyczące samodzielnego udzielenia sobie pierwszej pomocy, dajemy mu porady z bezpiecznej odległości (2 m). Jeśli poszkodowany posiada osłonę twarzy / maskę, zachęcamy go do noszenia jej podczas udzielania pierwszej pomocy – wskazuje.

Całość rozmowy z ratownikiem medycznym dostępna jest na stronie Fundacji Truckers Life. 

Fot. Materiały prasowe

Tagi