Nawet 2 tys. euro dla kierowcy ze Wschodu. Dlatego Białoruś i Ukraina mają kadrowy problem

Ten artykuł przeczytasz w 4 minuty

Deficyt kierowców zawodowych daje się we znaki już nie tylko w Unii Europejskiej, ale także na Ukrainie i Białorusi. Liczba chętnych do pracy w Polsce i na Zachodzie jest tak duża, że rządy wschodnich państw biją na alarm.

Według danych Eurostatu, rocznie do pracy w UE wyjeżdża około 80 tys. obywateli Białorusi i każdego roku ta liczba wzrasta. Już na początku roku rząd w Mińsku zwrócił uwagę na to, że liczba zatrudniających się kierowców zawodowych za granicą rośnie niepokojąco szybko. Warto zaznaczyć, że średni wiek kierowców w tym kraju wynosi ok. 40-50 lat, a około 10 proc. to osoby w wieku emerytalnym lub przedemerytalnym.

Białoruś ma coraz większy problem

Tendencja “znikania” kierowców ciężarówek z białoruskiego rynku nieustannie się utrzymuje. W tej chwili musimy wykazać się zdolnościami do zarządzania firmami i zapewnić kierowcom godziwe zarobki, w przeciwnym razie zetkniemy się z problemem braku kadr – mówi Aleksander Zienkiewicz, szef jednego z mińskich centrów logistycznych.

Według danych polskiego Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, w pierwszym półroczu 2017 r. wydano trzy razy więcej oświadczeń o zamiarze zatrudnienia obywateli Białorusi, niż w tym samym okresie 2016 r.

Kierowcy zawodowi z Białorusi są wysoko cenieni przez polskich pracodawców, zwłaszcza, że lojalność Białorusinów jest w branży szeroko znana. Są nam, Polakom, bliscy kulturowo, często znają język. W porównaniu do lokalnych polscy przewoźnicy proponują im dobre warunki pracy – wysokie wynagrodzenie, nowoczesną flotę, lepsze dodatki, a Białorusini z chęcią z tego korzystają – mówi Marcin Wolak z TransJobs.eu.

Inicjatorzy platformy rekrutacyjnej TransJobs.eu twierdzą, że deficyt kierowców zawodowych w Polsce nadal będzie występować. Zmianie ulegnie wyłącznie to, że problem ten wystąpi również u naszych wschodnich sąsiadów.

Problem braku kierowców dotyczy całej Europy Zachodniej, nie tylko Polski. Białorusini czy Ukraińcy coraz chętniej decydują się na pracę za granicą, w firmach europejskich. Naturalnym zatem jest fakt, że na rynkach krajowych ich ubywa. Jest to tendencja wzrostowa – jeśli w ciągu najbliższych kilku lat nic się nie zmieni, rynki wschodnie odczują podobny problem z brakiem kierowców, jak UE – opowiada Marcin Wolak.

Deficyt kierowców na Ukrainie

Podobna sytuacja panuje na Ukrainie, gdzie, jak podaje portal Belsat.eu, brakuje około 120 tys. kierowców. Już w tej chwili nie ma kim obsadzić 15-20 proc. pojazdów komunikacji miejskiej.

Kierowca autobusu we Lwowie zarabia maksymalnie 8 tys. hrywien (ok. 1100 zł. – przyp. red.). W Polsce kierowca zarabia od 800 do 1000 euro – opowiada Iwan Welijko, prezes Stowarzyszenia Przewoźników Pasażerskich obwodu lwowskiego.

Szef Ośrodka Szkolenia Kierowców spod Przemyśla Wacław Ochota opowiada, że w Polsce kierowca znajduje pracę w ciągu jednego dnia. Pracodawca opłaca dodatkowe szkolenia, badania medyczne i uzyskanie licencji na jazdę po UE. Uwzględniając także lepsze zarobki, nie ma co się dziwić, że kierowców za wschodnią granicą Polski ubywa. Zdaniem eksperta, problem deficytu tej kadry już istnieje.

Na Ukrainie przewoźnicy skarżą się na brak kadr. Kierowcy samochodowi są tam na czele listy TOP-100 zawodów, w których są poszukiwani pracownicy – twierdzi Wacław Ochota.

Marcin Wolak z TransJobs dodaje, że w Polsce obecnie w charakterze kierowców zawodowych jest zatrudnionych około 30-40 tys. obywateli Ukrainy.

Zgodnie z wschodnimi danymi statystycznymi, międzynarodowy kierowca ciężarówki zarabia w stolicy Białorusi około 500-700 euro, na Ukrainie – ok. 600-1000 euro. Tymczasem w Polsce przewoźnicy oferują wschodnim kierowcom około 2000 euro.

Tagi