Inspektorzy zatrzymali ciężarówkę z Serbii na autostradzie A1 na Śląsku. Poprosili kierowcę o przedstawienie dokumentów umożliwiających wykonywanie transportu międzynarodowego. Ten okazał zezwolenie EKMT, które już raz, w marcu, było przez inspektorów kontrolowane.
Nie byłoby w tym nic dziwnego – przecież są to zezwolenia ważne cały rok i można na ich podstawie wykonywać przejazdy wielokrotnie” – przyznaje Inspekcja.
Funkcjonariusze porównali jednak dokument ze skanem tego sprzed kilku miesięcy.
Okazało się wówczas, że mimo identycznych numerów, są to zupełnie inne dokumenty.
Były inaczej wypełnione w polu nazwy przedsiębiorcy i praktycznie wszystkie pieczęcie były odbite w mniej lub bardziej różniących się miejscach na dokumencie” – opisuje służba w komunikacie.
Nieścisłości pojawiły się również w dzienniku podróży, towarzyszącym zezwoleniu.
Fałszywe EKMT = potężna kara
Tym samym okazało się, że ujawniono zmanipulowany dokument. ITD przyznaje, że wszystko wskazuje na podrobienie zezwolenia. Co więcej, nie jest to pierwszy przypadek, który udało się wykryć w tym roku.
Okazuje się, że niektórzy przewoźnicy zagraniczni, korzystający z międzynarodowych zezwoleń EKMT, posiadają więcej niż jeden egzemplarz zezwolenia o tym samym numerze. Jest to sytuacja nieprawidłowa, gdyż nawet gdy temu samemu przewoźnikowi wydaje się kilka zezwoleń, to każde ma swój odrębny, unikatowy w danym kraju numer” – tłumaczy Inspekcja.
Ostatecznie przewoźnik będzie musiał zapłacić karę. Grozi mu nawet 12 tys. zł grzywny. Ponieważ kierowca nie miał takich pieniędzy przy sobie, ciężarówka trafiła na strzeżony parking i będzie tam stać do chwili, gdy serbski przewoźnik nie wpłaci kaucji i nie przedstawi prawdziwego zezwolenia na transport.