Historia transportu – odc. 140. O tym, co surowe wymogi sieci handlowych zrobiły z transportem

Ten artykuł przeczytasz w 5 minut

Wprowadzane przez unijnych polityków ułatwienia legislacyjne zachęcały do szerszego wykorzystania transportu drogowego w przewozach międzynarodowych. Pod koniec lat 80. w peryferyjnych krajach unijnych z silnym transportem morskim, udział przewoźników drogowych w obsłudze eksportu sięgał od 7 proc. w Grecji, do 20 proc. w Hiszpanii.

W imporcie wynosił od 3 proc. w Portugalii do 10 proc. w Grecji. Natomiast w pozostałych krajach Wspólnoty Europejskiej dochodził do 40 proc. w eksporcie i 22 proc. w imporcie. Nierównowaga wynikała z charakteru handlu: na zewnątrz WE wysyłała dobra wysoko przetworzone, natomiast sprowadzała głównie surowce. 

Zauważalny stawał się rosnący wpływ sieci handlowych na rynek transportu drogowego, szczególnie w przewozach żywności. Sieci handlowe wymagały przetworzonej żywności, o wydłużonym terminie przydatności do spożycia. Dla zachowania świeżości niezbędne było przechowywanie i przewóz w temperaturach kontrolowanych. 

Już w latach 60. rosła popularność furgonów umożliwiających transport w regulowanej temperaturze, jednak dopiero kolejna dekada przyniosła przystępne, lekkie technologie. Wykorzystywały one tworzywa sztuczne i pozwoliły na 3-krotne zmniejszenie grubości ścian chłodni do 35 mm. 

W rezultacie popyt (regulowany po części wymaganiami prawnymi) wyraźnie rósł i np. francuski dostawca nadwozi chłodniczych Chereau zwiększył produkcję z 680 zabudów rocznie w 1980 roku do 3,2 tys. w 1998 roku.

Zobacz najciekawsze odcinki „Historii transportu”:

Tagi